M.
Przede wszystkim nagość od małego była dla mnie wstydem. Wychowywałam się w rodzinie, która bardzo piętnowała ciało. Nagość kojarzyła się z seksem i tylko wyłącznie z tym. Większość ludzi, w tym moi rodzice, wychowywali się w czasach komunizmu,gdzie nie wypadało robić wielu rzeczy, więc naturalnym było, że chcieli mi przekazać podobne wartości. Byłam więc wychowywana w kulturze bycia dobrą, grzeczną dziewczynką, która musi koniecznie wieść prym, dobrze się uczyć, nie może się wypowiadać brzydko, musi być przykładna i nie robić czegoś czego oni by nie pochwalili.
Dopiero od niedawna, wszystkie te “zakazane rzeczy” nabrały dla mnie innego znaczenia, zaczęłam postrzegać swoje ciało jako piękny plastyczny twór. Wcześniej nagość była wstydem, a teraz zaczynam się jej uczyć. Twój projekt jest tak naprawdę trzecią taką sesją, która jest dla mnie formą otwarcia się na nagość, na swoje ciało. Jest to dla mnie bardzo ważne, żeby przestać być w końcu napiętnowana przez to wychowanie. Przez to, że trzeba się czegoś wstydzić. Bo wstydzić, to się można robienia komuś lub jakiejś istocie krzywdy. Często chodzę na siłownię i pilnuję tego żeby moje ciało było w dobrej formie.Ciało jest niesamowicie plastyczne i to mnie w nim niesamowicie fascynuje.
Podsumowując, nagość jest dla mnie wyzwoleniem się z kajdan wychowania we wstydzie.
Jaką obecnie masz relację ze swoim ciałem i ze swoją nagością? Jak często w codzienności dajesz sobie na nią przestrzeń?
Jeśli chodzi o ciało, to też muszę powiedzieć, że niedawno wykryto u mnie łuszczycę, więc ta relacja jest taka „love-hate”. Uważam, że każde ciało jest piękne, moje też, pomimo tych mankamentów. Oczywiście zdarzają się momenty, w których choroba się nasila i nie mogę na siebie patrzeć, bo widzę rozlewające się czerwone plamy ale zdecydowanie więcej jest tych momentów, kiedy czuję się naprawdę bardzo dobrze.
A relacja z nagością?
Relacja z nagością... Odkąd wyprowadziłam się z domu rodzinnego, staram się w swoim mieszkaniu bardziej ją kultywować. Często jak mam możliwość leniwego poranka, to uskuteczniam sobie bardzo długą kąpiel, wychodzę po 10x z łazienki, bo czegoś zapomnę i nie zakrywam się. Nie widzę powodu, żeby się wstydzić we własnym domu tego jak wyglądam. Uważam to za totalnie naturalne, żeby tę nagość swoją pokazać sobie, bo przecież urodziliśmy się nadzy, więc to raczej nasza kultura stara się nas wcisnąć w schematy i każe się wstydzić. Wydaje mi się, że Polacy są mega zakompleksieni i bardzo prosto definiują nagość. Nagość równa się dla nich seks, pożądanie, pornografia, tyle.
Pracuję w korporacji - schludne ubrania, eleganckie koszule, garnitury, które ograniczają ruch. W pewnym momencie człowiek ma dosyć takiego zniewolenia, takiego związania tymi ubraniami. Pierwsza sesja, była dla mnie tak wielkim wyzwoleniem się spod codzienności. Pierwszy fotograf, z którym zrobiłam sesję aktową, zapytał się mnie, jak się czułam, uczucie było niesamowite - nie byłam niczym skrępowana, doceniłam swoje ciało i czułam się pięknie.
Ale nawet w takiej właśnie codzienności wydaje mi się, że choćby po powrocie z pracy po ciężkim dniu możesz po prostu to ciało wyzwolić i dać mu oddychać. Ja przynajmniej mam tak, że dla mnie sama ta nagość jest momentalnie relaksem. Ciało po prostu jest wolne i odpoczywa, ładuje z powrotem energię.
Zgadzam się, każda kobieta powie Ci, że największą ulgą po całym dniu jest zdjęcie stanika - od razu czuje się lżejsza, bardziej swobodna. Wczoraj pierwszy raz wyszłam publicznie bez stanika w przylegającym body i czułam się trochę dziwnie, aż musiałam się pytać S. czy na pewno źle to nie wygląda.
Szukałaś aprobaty swojej decyzji?
Absolutnie żadnej aprobaty czy pozwolenia nie szukałam, bo S. wie, że ze mną nie wygra. Jak ja sobie już coś postanowię, to tak będzie. Natomiast musiałam sprawdzić czy aż tak bardzo widać brak tej jednej części garderoby. Trzeba rozdzielić jedną kwestię - bycie samą ze sobą w domu i wyjście na zewnątrz, gdzie ludzie nadal oceniają. Kobiety nadal są bardzo napiętnowane - za duży dekolt - zwłaszcza dziewczyny, które mają dość spore piersi. Ostatnio z koleżankami rozmawiałam, że laski, które mają mniejsze piersi i nie noszą biustonosza albo mają większy dekolt, nie są aż tak napiętnowane jak dziewczyny, które mają duże piersi. Rozmiar od razu wpływa na stereotypizację - od razu jest to postrzegane jako bardziej wulgarne i wyzywające. Przecież to po prostu więcej tkanki tłuszczowej, a społeczeństwo od razu rzuca kąśliwe uwagi.
Kobiety są niestety bardziej seksualizowane przez media, które pokazują ciało jako idealny obiekt do zwiększenia sprzedaży dosłownie wszystkiego. Żyjemy w patriarchacie, który jest bardzo silnie namacalny i niestety nasza płeć nie ma nic do gadania w tym temacie. Każdy urodził się nagi, każdy urodził się bez uczucia wstydu, a społeczeństwo wpycha nas w dwie skrajne role - seksem można wszystko sprzedać, a z drugiej strony kobiecie nie wypada robić większej ilości rzeczy niż mężczyznom.
To jest niestety kwestia tego, o czym już powiedziałaś – tej stałej korelacji nagości z seksualnością.
A pamiętasz w ogóle kiedy pierwszy raz w Twojej świadomości pojawiła się nagość?
Pierwsza styczność z nagością była wizyta na Islandii. Wyspa słynie z gorących źródeł, ale żeby wejść do naturalnych basenów, trzeba się najpierw dokładnie umyć. Islandczycy bardzo przestrzegają tego wymogu, a przed łaźniami widnieją ogłoszenia, w których jest kategoryczny zakaz wchodzenia pod prysznic w stroju kąpielowym. Wtedy był to dla mnie zarówno szok kulturowy jak i zerwanie pewnego tabu. Na początku byłam trochę zawstydzona. Owinęłam się ręcznikiem i weszłam niepewnie do łaźni. Każda kobieta znajdująca się w pomieszczeniu była naga, nie wstydziła się swojego ciała ani innych osób. Poczułam się bezpiecznie i przestałam wytykać swoje wady, które w moich oczach zawsze urastały do wielkich rozmiarów. To było pierwsze zetknięcie się z nagością i otworzenie się na naturalność.
Jesteś w stanie wyróżnić jeszcze jakieś inne czynniki lub wydarzenia, które najbardziej wpłynęły na ukształtowanie Twojego podejścia do nagości?
Wspomniana wcześniej sesja Nude Pool Party, była totalnie otwierającym głowę wydarzeniem. Tak dużo pięknych dziewczyn, pozytywnych emocji, otwartości i wspaniałych wspomnień. Pamiętam to jak dziś - ciepły, słoneczny dzień, muzyka i wesoła atmosfera. To było pierwsze moje zetknięcie z projektem, który pójdzie później w świat - polecam kalendarze :)
Natomiast to nie było moje pierwsze spotkanie z M. - trafiłam na niego przez totalny przypadek i w kwietniu zeszłego roku zadebiutowałam przed obiektywem. To było coś zupełnie nowego i nie byłam wtedy gotowa na całkowitą nagość. Czułam się bezpieczniej kiedy byłam okryta materiałem. Tutaj muszę podziękować M. za zaopiekowanie się mną poprzez rozmowę, miłą atmosferę - to jest niezwykle ważne podczas takiej sesji zdjęciowej.
Tamten projekt był dla mnie kolejnym etapem - dzięki wcześniejszej interakcji z M. potrafiłam się bardzo zrelaksować, a atmosfera na basenie była tak cudowna, że poczułam się totalnie wyzwolona.
Ile czasu Cię zajęło, żeby się otworzyć?
Chwilę to potrwało, najpierw ubrana byłam w strój kąpielowy, ale powolutku, powolutku jakoś się tak zaczęłam otwierać i nie wiem, jak przyszło co do czego, jak nadszedł czas moich zdjęć, to chwila moment i zdjęłam wszystko.
Nagość to w ogóle taka rzecz, której nie zweryfikujesz inaczej jak empirycznie. Np. co Ci robi poczucie słońca czy wiatru na dosłownie każdym centymetrze nagiego ciała.
Totalnie tak! Nic cię nie ogranicza, nic nie stanowi bariery pomiędzy tym, co jest na zewnątrz a twoim ciałem. To jest też niebywałe, że można doświadczać zupełnie innych bodźców będąc nagim, będąc bez bariery materiałowej.
Choćby najmniejszej, najbardziej skąpej.
Tak, a to jest jedna z najprzyjemniejszych rzeczy ever. Zupełnie inaczej odczuwasz ten wiatr czy chociażby położenie się na trawie - to jest zupełnie co innego.
Albo naga kąpiel w morzu. Miałaś już takie doświadczenie? Co sądzisz o nudyźmie lub naturyźmie? Byłaś kiedyś na nagiej plaży lub jakimś wydarzeniu, na którym wszechobecna była nagość?
Tak, byliśmy w Chorwacji i nasza grupka liczyła jednego chłopaka, a reszta uczestniczek to były właśnie dziewczyny. I postanowiliśmy, że pojedziemy sobie na plażę dla naturystów. Co prawda nie było tam tłumów, bo oprócz nas może były ze dwie pary, natomiast kąpiel nago w morzu… stwierdziłyśmy, że raz kozie śmierć. Rozbieramy się po prostu… I to też było jedno z moich ciekawszych doświadczeń, bo pomimo zdjęcia stroju kąpielowego, nie czułam skrępowania.
To był cudownie spędzony czas na plaży dla naturystów. I nie przeszkadzały mi też te obce pary. To też jest niebywałe, że często ludzie odczuwają wstyd do osób, z którymi się znają.
Najbliższych nawet.
Albo najbliższych. Wstydzimy się tego bardziej niż przy obcych, których nigdy nie zobaczymy. Może właśnie o to chodzi, że dla nich jesteśmy tylko tłem i zapomną o nas, a może przez to, że ci bliżsi będą nas widywać i jak za rok czy dwa stanie przed nim osoba, która się rozebrała, będzie nadal odczuwać dyskomfort. Nie wiem, jak to działa. Bardzo ciekawe. W sumie tak nie powinno być, ale...
Trochę smutne to jest.
Tak, to jest bardzo smutne.
Że właśnie w otoczeniu osób, którym de facto ufamy, znamy ich, czujemy się bezpiecznie, jesteśmy sobie bliżsi, to akurat ta granica jest strasznie ciężka do pokonania. Ale myślę, że to też jest bardzo zależne właśnie od kontekstu. Jakbyś teraz po tym całym pool party poszła sobie na kawę z uczestnikami, to myślisz, że przejmowałabyś się nadal tym, że widzieli Cię nago?
Nie, absolutnie.
No nie, no bo to było wtedy doskonałe miejsce na tę nagość.
Tak, przestrzeń, miejsce, i też zrozumienie jakby nie patrzeć. A. i M. naprawdę zadbali o bardzo dobry komfort. Wszystko tam zagrało idealnie.
Bardzo ciekawe jest to, że zaczęłam trochę zmienić swój styl pozowania i raz na jakiś czas zdarza mi się takie podejście, że mogłabym zacząć częściej pozować aktowo, bo bardzo mi się podoba pokazanie ciała jako czegoś plastycznego, czegoś, co jest artystyczne, co zupełnie odbiega od tych stereotypów czy to seksualizacji czy pornografii, tylko jest pokazaniem piękna ciała, które jest cudowne. I tak, myślałam, żeby znowu pójść na plażę, gdzie mogłabym nie musieć się zakrywać, nie musieć się obawiać, że ktoś mi zaraz powie, że nie wypada pokazywać piersi czy pośladków, bo to coś niewyobrażalnie złego. Zaczęłam traktować ciało jako coś, co każdy ma bardzo podobnego.
Widzisz jakieś dobre lub złe strony związane z upowszechnieniem tudzież normalizowaniem nagości?
Wydaje mi się, że nagość zaczyna powoli być normalizowana.
Cieszy mnie to, że zaczynamy dostrzegać różnorodność, nie chcemy być postrzegani jako jedna, wielka masa, która ma kolor szary, bo odcieni szarości jest wiele i każdy jest piękny. Nagość zaczyna być pokazywana jako coś fajnego, coś, co daje poczucie bezpieczeństwa, coś co daje taką wolność i swobodę. Podejrzewam, że jeszcze X lat temu jakbyś wypalił z tym projektem, to byłoby to potraktowane jako odchylenie od normy i spotkałoby się z wielką dezaprobatą. W tym momencie już coraz więcej ludzi, którzy chcą pokazywać siebie jakimi są i liczą na to, że nie spotkają się z „shamingiem”.
Łatwo zauważyć długą i dość zaawansowaną drogę jaką przechodziłaś w kierunku zmiany swojej relacji z nagością. Od tego wyniesienia z domu totalnie konserwatywnych i zamkniętych zasad poprzez zauważenie w innej kulturze, że że można inaczej, przez przygodę z fotografią która łącznie z dodatkowymi pośrednimi wydarzeniami doprowadziła do tego, że nagle sobie na basenie latałaś z innymi dziewczynami już totalnie wolna i szczęśliwa.
Czy możesz powiedzieć co się stało, że skierowało Cię bardziej w kierunku fotografii aktowej? Jak w ogóle doszło do pierwszej takiej sesji? Jakie towarzyszyły temu odczucia i w jakim kierunku to zmierza i dlaczego zdecydowałaś się wziąć udział w Porankach?
Wszystkie te punkty, o których powiedziałeś, czyli to, że pochodzę z konserwatywnego domu jak i to, że mam sporo tatuaży, pokazuje, że nikt nie może decydować o nim poza mną. Pierwsze zdjęcia były po prostu takim naturalnym etapem mojego dalszego eksplorowania własnej tożsamości i tożsamości mojego ciała. Stwierdziłam, że będzie to bardzo ciekawe doświadczenie.
Po pierwsze zmotywowało mnie to, że już niedługo nie będę mieszkać w tym mieszkaniu, które niesamowicie kocham. Stwierdziłam, że to będzie idealnym pożegnaniem, niedługo przeprowadzę się pod Warszawę i to będzie odcięciem się od konserwatywnych zachowań. Nagie Poranki są przekroczeniem granicy bycia ciągle zakompleksionym człowiekiem, bo pomimo tego, że dbam o swoje ciało, to nadal i tak jestem zakompleksiona. Każde takie przedsięwzięcie daje mi poczucie, że moje ciało też jest piękne.
I jak było?
To było nowe doświadczenie - opowiadać o odkrywaniu się dosłownie i w przenośni. Z chęcią powtórzę to za kilka lat.