M.

Czym jest dla Ciebie nagość?

Przede wszystkim największym uczuciem wolności, swobody i relaksu, jakiego dotąd doświadczyłem. Jest też w moim przekonaniu największym pięknem tego świata. Z jednej strony jest całkowicie moja, prywatna i wrażliwa, a z drugiej - fajnie się ją z kimś dzieli, mocno zbliża, uczy szacunku i pozbawia kompleksów. Jest u każdego bardzo podobna, a zarazem inna, bo stosunkowo łatwo można ją zmieniać. Może być całkowicie niewinna i definitywnie jest najbardziej naturalna. No i oczywiście bywa ekscytująca. Lubię ją chyba właśnie za tę różnorodność. Jest niesamowicie komfortowa i bardzo przyjemna. Uwielbiam ją podziwiać i uwieczniać na zdjęciach. Uważam, że może być bardzo terapeutyczna.

W jakim sensie?

Poprzez obcowanie z nagością innych oraz dzięki fotografii. Przy pierwszym zdajemy sobie sprawę z tego, że naprawdę niewielu z nas jest idealnych. Każdy ma tu za dużo, tam za mało, więc nie ma się co katować toną kompleksów. Polub siebie takiego, jakim jesteś.

A fotografia?

Nie bez powodu mówi się "ukazać w dobrym świetle". Dobry fotograf wie, jak to zrobić. Zdjęcia patrzą też na nas czyimiś oczami. Nie widzą tych wszystkich najdrobniejszych wad, które zauważamy w lustrze każdego dnia. Wychwytują to, co piękne, a piękno jest w każdym z nas. Na zdjęciach możemy sami je w sobie dostrzec i dużo bardziej się polubić. Sam fakt zapozowania w jakimś stopniu "rozbioru" wymaga odwagi i przełamania barier, a to zawsze pozytywnie wpływa na naszą samoocenę. Są też pamiątką na stare lata i fajnym wspomnieniem.


Wychowywałeś się w otoczeniu, w którym nagość występowała naturalnie czy była raczej tematem tabu?

Niestety to drugie. Pochodzę z bardzo konserwatywnej rodziny, gdzie praktycznie nie występowała. Uważam, że odcisnęło się to negatywnie na moim dorastaniu i dorosłym życiu. Potrzebowałem lat pracy, zarówno nad swym umysłem jak i ciałem, by poczuć się dobrze we własnej skórze, ale było warto.


Co sprawiło, że się przełamałeś i ją polubiłeś?

Głównie jedno wydarzenie - wakacje nad morzem. Któregoś ranka poszedłem sam na plażę zrobić mały trening. Było mega gorąco, woda super ciepła jak na Bałtyk i nikogo dokoła. Po ćwiczeniach stwierdziłem, że "co tam" i zostawiając kąpielówki przy ręczniku, pobiegłem nago do morza. Momentalnie zakochałem się w uczuciu tej ogromnej wolności i swobody. Woda, a później gorące słońce i delikatny wiatr, muskające każdy centymetr mojej skóry, były czymś naprawdę niesamowitym. Od tego nie było już odwrotu. 
Po powrocie z urlopu zacząłem czytać i poznawać ideę naturyzmu. Zacząłem też sypiać nago. Uczucie pościeli w kontakcie ze skórą jest bardzo przyjemne. Nic się nie zawija, nie naciąga, nie uciska. Nigdy wcześniej nie wysypiałem się tak dobrze, a teraz nie potrafię już spać inaczej.


Czy to właśnie te wydarzenia i zmiany, które przeszedłeś, skłoniły Cię do rozpoczęcia tego projektu?

Zdecydowanie. Po zakochaniu się tam na plaży w uczuciu wolności, jaką daje nagość, późniejszym zapoznaniu z przesłaniem naturyzmu oraz rozpoczęciu praktykowania swobody w swoim domu, czekała mnie jeszcze kwestia przełamania się przy innych. Nadal miałem ogromne opory, bardzo się bałem i wstydziłem. Z pomocą przyszedł poznany na forum znajomy, który zaoferował, że wybierze się ze mną do prawdziwego saunarium, gdzie obowiązywała strefa nagości - hasło, którego bałem się jak Trump Meksykanów. To on uświadomił mi, że w takich miejscach jest to całkowicie naturalne i nikt nie zwróci nawet na mnie uwagi. I że generalnie nie powinienem traktować nagości tak poważnie. Odważyłem się i poszliśmy. To był pierwszy raz w życiu, kiedy rozbierałem się do naga i brałem goły prysznic w towarzystwie innych mężczyzn, a chwilę później również kobiet. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że naprawdę nie miałem się czego obawiać. Nikt nie zwracał na mnie uwagi. W saunach wszyscy solidarnie siedzieli nago na ręcznikach i do tego jeszcze ładnie się ze sobą witali i żegnali.

Później korzystałem z saun już coraz częściej i subtelnie też podpytywałem znajomych o ich podejście do tego tematu. Zauważyłem, że wielu z nich ma podobne obawy lub wręcz kategorycznie neguje sens korzystania z nagości na co dzień. A co dopiero dzielenie jej z innymi... Zajmowałem się już wtedy hobbystycznie fotografią, w której ukochałem sobie studyjny akt artystyczny za piękno formy, jaką może być ciało. Pozwoliło mi to też poznać ludzi, którzy już od dawna lub wręcz od zawsze nie mieli najmniejszego problemu z nagością, porozmawiać z nimi i poznać ich zdanie na ten temat. Bardzo otworzyło mi to oczy. Ale często trafiałem też na swojej fotograficznej drodze (nie tylko przy okazji sesji aktu) na osoby, które miały już niemal naprawdę wyimaginowane kompleksy. Wytykały w swoim ciele totalne drobiazgi, których nigdy w życiu ktoś inny by bez wskazania palcem nie dostrzegł. Swoimi fotograficznymi działaniami zawsze starałem się to zmienić. Pomóc komuś spojrzeć na siebie nieco przychylniej. Odczuwałem ogromną satysfakcję, jeśli mi się to udawało.

No i tak po wielu latach wpadłem na pomysł rozpoczęcia projektu Nude Morning i założenia tego bloga. Własnie po to, by pokazać innym, że nie ma w nagości nic złego. Może choć jedną osobę zachęcić do jej poznania i pomóc się przełamać, jak kiedyś ktoś pomógł w tym mi.

Co zatem sądzisz o nagości w sztuce?

Jest ponadczasowym pięknem i to jeszcze długo się nie zmieni. O ile w ogóle. Najbliższa jest mi w fotografii, ale rzeźby też są piękne i bardzo często właśnie kultywują nagie ciało.


Jaki masz stosunek do publicznej nagości (w szatniach, na basenach, saunach czy plażach) i jak się czujesz, dzieląc ją z nagością innych ludzi?

Teraz już zupełnie swobodny. Kiedyś sama myśl np. o wykąpaniu się z innymi pod "siłowniowym" prysznicem była dla mnie terrorem. Na szczęście wyleczyłem się z tego. Lubię dzielić nagość z innymi. Jest w tym jakieś fajne poczucie wspólnoty w zamiłowaniu do takiego wypoczynku.


Co Cię denerwuje w społecznym podejściu do tego tematu?

Ignorancja i pruderyjność. Większość ludzi z miejsca łączy nagość wyłącznie z seksem, a korzystanie z niej ponad codzienną kąpiel lub dzielenie z innymi czy praktykowanie w kontakcie z naturą - z dewiacją i zboczeniem. Okrzykują brudną, grzeszną czy niegodziwą, nie zauważając, że obrażają w ten sposób też samych siebie. Ja nie uważam, by moja nagość była zła, niegodna czy gorsząca. Pracuję nad swoim ciałem, dbam o nie i jestem z niego dumny. I sądzę, że zasłużyłem na to, by się go nie wstydzić. Poza tym jestem zdania, że da się bez problemu oddzielić nagość naturalną od seksualnej i zwyczajnie czerpać przyjemność z uczucia wolności, jakie ze sobą niesie. Dokładnie tak, jak instynktownie robią to małe dzieci.


Czy bliscy Ci ludzie wiedzą o Twoim zamiłowaniu do jej praktykowania?

Bardzo niewielu. Raczej się z tym nie obnoszę, bo obawiam się ich reakcji. Niestety większość ludzi nie patrzy na to przychylnie z wyżej wspomnianych powodów.


A jak zareagowali Ci, którym zdradziłeś ten sekret?

Pozytywnie. Ale od razu rozwijałem, o co dokładnie chodzi, jak to czuję i co w tym uwielbiam. Po takim dłuższym monologu potrafili się już chyba wczuć w moje położenie, dostrzec punkt widzenia i zrozumieć to i uszanować. Ale fakt też, że "odsłoniłem się" tylko przed ludźmi, którym ufałem i wierzyłem, że to zrozumieją.


Jak zachęciłbyś "niewtajemniczonych" rówieśników do spróbowania nagości w większym wymiarze?

Przede wszystkim tym, na co złapałem się ja, czyli kąpielą w morzu i opalaniem czy spacerem po plaży. Albo nagim snem czy odpuszczeniem sobie ciuchów we własnym mieszkaniu i relaksowaniem się w swobodzie. Zwłaszcza latem.


Chciałbyś coś jeszcze w tej kwestii dodać?

Tylko tyle, by odważyć się spróbować. Choćby we własnych czterech ścianach. Nikomu nie przeszkadzamy, a chyba właśnie o to chodzi, by u siebie czuć się jak najbardziej komfortowo.