M.

Czym jest dla Ciebie nagość?

Nagość jest dla mnie wolnością, swobodą, naturalnością i takim po prostu byciem szczerą w tym kim jestem i tym jak się teraz czuję. Jest też dla mnie odsłonięciem się przed samą sobą, ale też przed ludźmi, jeśli jestem naga w towarzystwie innych osób. Taką czystością, symbolem delikatności, bycia w 100% bez żadnej maski, bez żadnego dodatkowego balastu.

Takie podejście wzięło się u Ciebie z podłoża tanecznego oraz jogi czy już dużo wcześniej byłaś tak zaprzyjaźniona ze swoją nagością? Zmieniało się to jakoś na przestrzeni lat?

Myślę, że nagość zawsze była dla mnie dosyć naturalna. W domu nie chodziliśmy co prawda nago, ale nie było też jakimś tematem tabu, żeby np. wejść do łazienki kiedy moja mama się myje lub odwrotnie. Wychowywałam się też z siostrą i bratem i ta nagość była zawsze naturalna w jakimś sensie. Potem w środowisku ruchowym, tanecznym, to ciało też było tylko ciałem, narzędziem. Często byłam otoczona ludźmi w przebieralniach czy grupach, gdzie to jest zupełnie normalne, że się jest nagim. Może nie całkowicie, ale jakoś bardziej odsłoniętym niż zazwyczaj w codzienności.

Myślę, że to był jakiś taki kolejny krok na ścieżce oswajania nagości. Ale czuję też, że weszłam w etap zupełnej akceptacji, takiego czucia się zupełnie naturalnie w tej swojej nagości, kiedy zaczęłam jeszcze bardziej wchodzić w rozwój duchowy i otaczać ludźmi, którzy też mają tę nagość oswojoną i jest dla nich "chlebem powszednim". To był proces, który gdzieś się toczył.

Pamiętam, że raz byłam u dalszej znajomej w Berlinie i ona miała tę swoją nagość zupełnie zaakceptowaną i swobodną. Przyszłam do niej wtedy chyba w odwiedziny na kawę czy herbatę, a ona po prostu siedziała topless czy tam może miała tylko chustę przewiązaną na biodrach i pamiętam, że wtedy był to dla mnie jeszcze trochę szok. Czułam, że nagość jest dla mnie zupełnie normalna kiedy wszyscy są – powiedzmy sobie – na tej samej „wibracji”, natomiast w takiej codzienności, gdzie ktoś tak po prostu mnie przyjmuje nagi do domu i traktuje normalnie, to było dla mnie „o wow! Ale ona jest wolna! Ale ma niesamowitą akceptację i niesamowitą swobodę w tym!”. I myślę, że to też był jeden z elementów, kiedy nagość zaczęła inaczej we mnie pracować. Teraz czuję, że jestem w momencie, gdzie zupełnie jest to dla mnie normalne i mam wielu znajomych, dla których też jest to normalne i dobrze się z tym czują.

A z tą koleżanką z Berlina znałyście się już wcześniej, że Ona „sobie pozwoliła” na taką wolność przy Tobie czy tak po prostu żyje i się nad tym nie zastanawia?

Poznałyśmy się w Indiach. Ona wiedziała, że jestem z ruchowego środowiska, ale też nie byłyśmy aż tak bardzo ze sobą blisko. Natomiast ja wiedziałam, że dla niej ciało i nagość to "chleb powszedni".

Ale mówisz, że był to trochę szok?

Może nie do końca szok, ale delikatne zaskoczenie. Myślę, że już byłam oswojona z tą nagością.  Byłam też już w wielu takich miejscach, gdzie ta nagość jest normalna. Zaskakujące było dla mnie raczej to, że ona ma w tym taką totalną swobodę. Że w ogóle się nie zastanawia, bo jest to część Jej codzienności.


A skąd się w ogóle wzięłaś w takim świecie, który z tego co mówisz miał chyba największy bezpośredni wpływ na Twoje postrzeganie nagości? Bo to też nie jest coś pospolitego.

Ja czuję, że zawsze mnie ciągnęło w stronę ruchu, w stronę tańca. Od dziecka to ciało jest dla mnie dosyć istotne. Praca z ciałem, przyglądanie się mu, sprawdzanie granic, limitów, słuchanie. Cały czas jest to dla mnie obecny temat. Myślę, że skręciłam w tę stronę bardziej świata świadomościowego albo pracującego z ciałem od środka, bo tak czułam. To nie było racjonalne podjęcie jakiejś decyzji. Po prostu w pewnym momencie, kiedy czułam, że moje życie zaczyna skręcać w totalnie inną stronę, która nie jest mną, zadałam sobie pytanie „Czy to jest serio to, czego ja chcę?”. Byłam w normalnej pracy i ten element ruchowy zszedł na dalszy plan i poczułam, że nie, że w ogóle to nie jestem ja i to nie jest moje. Ten wyjazd na kurs do Indii totalnie zmienił trajektorię postrzegania mojego świata i ludzi, którymi się otaczam itd., więc odpowiadając na pytanie „co spowodowało, że się tam znalazłam?” – chyba po prostu intuicja.

Czyli nie potrzebowałaś żadnego impulsu, żeby zmienić podejście do swojej cielesności i zaakceptować swoje ciało? Jaką masz z nim obecnie relację i jak zmieniała się na przestrzeni lat?

Myślę, że to były fazy. Wiadomo, że są w życiu takie etapy, w których z natury jest się bardziej wrażliwym – w okresie nastoletnim np. to ciało zaczyna się zmieniać. Był to pierwszy moment, w którym ja tak naprawdę przestałam w jakiś sposób akceptować swoje ciało, bo czułam, że jest mnie za dużo. Potem w liceum miałam moment, kiedy – nie wiem czy to przez wpływ środowiska czy przez wewnętrzną agresję – bardzo mocno schudłam przez intensywne treningi i zbyt dużą aktywność fizyczną. Straciłam wewnętrzny dialog z samą sobą, co też się objawiało w mojej cielesności.

Czuję, że ten wywiad jest bardzo mocno o otwieraniu się, odsłanianiu i byciem szczerym z samym sobą, więc będę totalnie szczera - zaczęłam wtedy zauważać, że mam przerwy w miesiączkowaniu, co ciągnęło się tak naprawdę latami. I pomimo, że lata mijały, moje ciało się zmieniało, robiłam wiele różnych ciekawych projektów, byłam w szczęśliwym związku i wszystko było O.K., to jednak czułam, że coś gdzieś się rozpoczęło w etapie mojego życia, trwało, ale nie mogło w jakiś sposób się domknąć. Nie czułam się w pełni zdrowa w tym, co się działo z moim ciałem i mimo, że wiedziałam, że je akceptuję w jakiś sposób, to na poziomie psychicznym coś jednak odrzucałam.


Nie ukrywam, że był to długi proces, bo trwało to tak naprawdę 7-8 lat. Z jednej strony się akceptowałam, a z drugiej widać było, że coś jest nie tak, coś nie działa. To jest też fascynujące, że może ten wywiad miał się wydarzyć teraz (a umawialiśmy się pierwotnie już 2 lata temu), ale tak naprawdę od roku czuję, że jestem w jakiejś zupełnie nowej fazie akceptacji ciała. Miałam okazję wziąć udział w takiej ceremonii z medycyną naturalną i poszłam tam z intencją odkrycia co jest tą przyczyną, której części siebie nie akceptuję i co muszę wyleczyć, co naprawić i czemu się przyjrzeć.

No i tak naprawdę ta ceremonia zmieniła totalnie moje podejście do samej siebie. Przede wszystkim od strony biologicznej, naturalnej, mój cykl wrócił do normy i wszystko jest jak w zegarku, co też mnie fascynuje, ale mam też takie poczucie, że w mojej psychice zaczęło się coś zmieniać. I mimo tego, że moje ciało zaczęło się zupełnie zmieniać pomimo braku zmiany diety i funkcjonowania, to czuję, że zaczęłam wracać do swojej naturalnej sylwetki, naturalnego bycia, nie zmuszania się do niczego, tylko właśnie podążania za tym, czego moje ciało naprawdę potrzebuje. Takie zatrzymanie i danie sobie na to przestrzeni.


Myślę, że właśnie na to sobie wcześniej nie pozwalałam. Trochę wpadłam w taką obsesję bycia jakimś ideałem na zewnątrz, a teraz od roku jestem w procesie zupełnego odpuszczania. I to też jest dla mnie ciekawe, bo czuję, że może tu czy tam przybyło mi trochę kilogramów, ale myślę, że właśnie to jest ta podróż totalnej akceptacji tego, że twoje ciało po prostu ci powie co w danym momencie musisz zrobić, na co jest przestrzeń, a na co jej nie ma. Czuję, że teraz wciąż jestem w tej podróży szukania tak naprawdę tej akceptacji i ona nie ustaje. 

A jak mówimy o tej nagości i tym, że ja absolutnie nie mam problemu z pokazywaniem się nago, to jednocześnie uważam, że to jest zupełnie inny temat niż taka 100% akceptacja tego jak się ktoś czuje i jak wygląda w danym momencie. To jest taka równia pochyła, że próbujesz cały czas łapać ten balans, przechodząc z jednej strony na drugą, bo jest wiele czynników, które wpływają na to jak się czujesz, co myślisz, jak wyglądasz. To jest cały czas żywy organizm.


Wydaje mi się także, że to nie jest przypadek, że ludzie, którzy już oswoili się ze swoją nagością i nie mają z nią problemu są bardzo otwarci. Ja mam takie podejście, że moim domem jest ciało. Czuję, że szczególnie teraz jestem w momencie, kiedy nie czuję fizycznego zakorzenienia w jakimś konkretnym miejscu, bo dużo podróżowałam, miałam różne miejsca zamieszkania itd. i to mnie zmusiło trochę do tego, by swoje ciało potraktować jako dom. I kiedy czuję, że mogę do tego mojego domu z pełną akceptacją i otwartością zaprosić ludzi, czując się właśnie swobodnie w tej mojej nagości, to ci ludzie dookoła mnie mają zupełnie inne nastawienie w stosunku do mnie. Myślę, że to naprawdę dużo zmienia. To wszystko zaczyna się od środka i ta energia emanuje na zewnątrz i przyciąga takie czy inne osoby.


I co? Masz już teraz tak, jak koleżanka z Niemiec?

To jest właśnie ciekawe, bo uważam, że już na tyle czuję się komfortowo z tą nagością, że jak gdzieś mieszkam w jakimś domu i wiem, że to jest O.K. dla ludzi, żebym chodziła nago, to ja po prostu chodzę nago. Ostatnio byłam w salonie kosmetycznym, gdzie musiałam się rozebrać i zdałam sobie sprawę, że nie mam stanika, a miałam taki strój, że musiałam ściągnąć wszystko. I w ogóle o tym nie pomyślałam. Po prostu się rozebrałam. I potem przychodzi kosmetyczka i się mnie pyta czy nie chcę założyć koszulki. Powiedziałam, że nie mam koszulki, bo mam tylko cały kombinezon. I wtedy właśnie zauważyłam, że to jest już dla mnie takie naturalne, że nawet o tym nie myślę. Ale zaczęłam się równocześnie zastanawiać czy przeszkadza to jej czy ona myśli, że mnie to przeszkadza. Nie podjęłam tego tematu, tylko zaczęłam gadać o czymś innym.

Ale myślę, że teraz jest to dla mnie już na tyle swobodne i naturalne, że po prostu o tym nie myślę czy np. mam na sobie stanik czy nie. Wręcz nie lubię nosić stanika, bo mnie zawsze gdzieś uciska, wierci, kręci itd., więc jak mogę, to nie noszę. I tak samo na plaży czuję, że to jest dla mnie coś tak naturalnego – oczywiście jak jestem w jakimś zbiorowisku obcych ludzi, to czuję, że może dla nich to nie jest O.K. i wtedy wiadomo, że się ubiorę, natomiast uważam, że to w ogóle powinno być naturalne i swobodne.

Byłaś kiedyś na naturystycznej plaży?

Tak, byłam na różnych plażach naturystycznych i uwielbiam. Myślę, że powinno być tak, że każda plaża powinna być w taki sposób stworzona, bo jednak przychodzisz, żeby mieć kontakt z naturą – z wodą, z piaskiem, słońcem, wiatrem itd., więc nie wiem po co w sumie się zakrywać i zasłaniać.

Konstrukt społeczny. I to zależny od kraju. Wydaje mi się, że np. w Hiszpanii wg prawa na każdej plaży możesz być nago. W sensie nie jest to zakazane. I nie musi to być oficjalna plaża naturystyczna. Uważam, że to jest bardzo spoko. Wydaje mi się, że ten podział jest taki dziwny. Jak chcesz się poopalać czy nago wykąpać w morzu, co jest tak niesamowitym uczuciem, to musisz specjalnie szukać tych przynajmniej odosobnionych miejsc i jeszcze uważać, żeby nikt cię tam nie przyczaił i oskarżył o nie wiadomo co albo szukać konkretnie wyznaczonych plaż naturystycznych, żeby móc się bardziej z tą naturą zjednać.

Uwielbiam też chodzić na saunę. Jest to dla mnie coś zupełnie normalnego, naturalnego i doceniam ludzi, którzy to też tak traktują. Jako taką bezpieczną przestrzeń.


A jak myślisz, z czego może wynikać fakt, że to młodsze osoby w najlepszym momencie ich życia mają zazwyczaj największe problemy z nagością i wstydem?

Nie czytałam na ten temat żadnych badań, więc ciężko mi powiedzieć czy tak faktycznie jest, ale jeśli tak rzeczywiście jest, to przyczyny szukałabym w sposobie spędzania czasu. W tym, że uwaga jest skierowana w świat wirtualny, gdzie wszystko jest kreowane i zupełnie oddzielne od świata materialnego, fizycznego i od tego ciała.


Jak ktoś ma zaakceptować siebie, zwrócić uwagę, pobyć w swoim ciele i je zaakceptować, kiedy myśli i uwaga są w zupełnie innym miejscu? W przestrzeni, która jest też w jakiś sposób wyidealizowana, bo wiadomo, że są tam przede wszystkim zdjęcia i filmy osób, które są w jakiś sposób idealne albo inne. Mam tu też na myśli jakieś awatary i inne stworzenia, które są w kategorii „super-human”. Nie ma połączenia między jednym światem a drugim, więc potem w przypadku młodych ludzi szczególnie widać, że nie mają edukacji na ten temat, pokierowania uwagi w stronę ciała.








A co Twoim zdaniem najmocniej determinuje nasze podejście do nagości?

Myślę, że to jest kwestia stricte kulturowa. Pochodzimy od zwierząt, które się nie ubierają, więc nagość jest absolutnie normalna.

Ludzie ubierają zwierzęta.

Haha! To prawda! To jest też abstrakcja… No ale uważam, że jesteśmy częścią natury i fakt, że ubieramy się i w jakiś sposób zasłaniamy te części intymne jest kwestią stricte kulturową. Zostało to w nas zakorzenione ileś tysięcy lat temu i tak po prostu zostało. Ten wstyd, bo o nim głównie tu mówimy, który jest z tym związany, w jakiś sposób się zakorzenił na tyle głęboko, że działa aż do dziś.

No tak, ale przez kogo zakorzeniony. Zależy to też w dużej mierze od rodziców. Niektórzy nie pozwalają dzieciakom na golasa latać po plaży. Jako dziecko nie masz w ogóle tej konotacji nagości z seksualnością. 

Wydaje mi się, że to jest właśnie ten problem. Że to ta seksualność jest tak bardzo demonizowana i w jakiś sposób opakowywana w temat tabu. Wiem, że teraz już coraz więcej się o tym mówi i oswaja się tę seksualność w duży sposób, ale wciąż jest to temat, który ma piętno, odcień szarości czy wstydu. Ale myślę, że jest to też kwestia bardzo indywidualna. Każdy musi tę seksualność odkryć na swój sposób i wtedy też zmienia się ten stosunek do nagości i do ciała. Ale nikt za ciebie tego nie odkryje. To jest jeden z etapów w życiu, który albo się przejdzie bardziej dogłębnie albo się w ogóle ominie. Są różne opcje. Pytanie czego się chce. Też nie wyobrażam sobie, żeby kłaść nacisk na seksualność u dzieci, bo to też byłoby nienaturalne, ale żeby tę seksualność traktować jako coś zupełnie normalnego i naturalnego.

Często jest tak, że mniejsze dzieci w wieku nawet 4 czy 5 lat już odkrywają swoją seksualność dotykając swoich części intymnych albo części intymnych innych ludzi. Jeśli w tym momencie powie się, że to jest coś niedobrego i się za to skarci, to wiadomo, że potem te problemy będą się tylko nawarstwiać, że będzie to temat tabu i coś, czego będą musiały się wstydzić. Aczkolwiek wierzę, że są miejsca i ludzie, którzy są tego świadomi i w sposób bardziej świadomy podchodzą do wychowywania swoich dzieci, traktując tę część seksualności jako coś normalnego.


Pamiętasz jakieś wydarzenia w swoim życiu, kiedy pierwszy raz miałaś do czynienia z nagością jakichś obcych ludzi lub pierwszy raz dzieliłaś swoją nagość z innymi i jakie towarzyszyły Ci przy tym uczucia?

W moim przypadku to nie było jakieś jedno wydarzenie, które zmieniło mój sposób myślenia o 180°. Był to raczej proces, pomniejsze wydarzenia i przebywanie z ludźmi, którzy tę nagość traktują zupełnie normalnie. Czuję, że takie otwieranie się w swojej seksualności i eksplorowanie jej w różnych obszarach to też był proces, który pozwolił mi zaakceptować nagość i potraktować ją jako coś zupełnie naturalnego. To środowisko taneczne, ale też potem w Holandii w Amsterdamie zahaczyłam i wsiąkłam w środowisko tantryczne, gdzie to jest zupełnie normalne, że np. robisz komuś masaż całego ciała zupełnie nago i to jest tylko masaż. Traktujesz to ciało wyłącznie jako ciało i tam nie musi być żadnej interakcji, wymiany energetycznej. Więc chyba był to w moim przypadku taki powolny proces oswajania krok po kroku.

A joga? W ubraniu czy nago? :)

Haha! Zależy! Jak prowadzę zajęcia w studiach, to wiadomo, że jestem ubrana.

Jestem w 100% przekonany, że jest w Polsce zapotrzebowanie na grupowe zajęcia jogi nago. To może być Twoja nisza. 

To może być mój biznes! Nie prowadziłam jeszcze zajęć nago. Uwielbiam ćwiczyć sobie sama w domu na golasa, to jest w ogóle super. Też właśnie czuję wtedy to całkowite połączenie ze swoim ciałem i taką w tym wolność po prostu, natomiast to też jest proces dla ludzi. Jednak na zajęciach jest taka dynamika, że jest osoba prowadząca, nauczyciel i reszta, która podąża. Zastanawiam się po prostu, na ile by to zaburzało proces bycia w swoim ciele i skupienia na sobie, a nie na tym, że przed tobą jest nagi nauczyciel. Myślę, że to by musiało chwilę zająć, by taką grupę z tym oswoić. Aczkolwiek pomysł jest naprawdę super i myślę, że na pewno spróbuję.

Ale to nie tylko nauczyciel, ale wszyscy byli by w tej nagiej wspólnocie! Znam ludzi, którzy szukają takich zajęć i nie mogą znaleźć, także jestem pewny, że jest popyt, a brakuje podaży. :)


Miałaś już wcześniej do czynienia z pozowaniem nago przed aparatem?

Miałam dwie takie sesje z osobą, której ufam, więc czułam się bardzo swobodnie i naturalnie. W ogóle relacja z aparatem, przez to, że tańczę i miałam do czynienia ze światem komercyjnym, to też był to jakiś powolny proces oswajania się i badania tej kamery, więc ta nagość przed aparatem była jakimś kolejnym krokiem tak naprawdę. A jeszcze sobie teraz przypomniałam, bo te sesje nagie były stosunkowo niedawno w przeciągu ostatniego roku, ale wcześniej jak miałam 19-20 lat, to mój chłopak, który był artystą i między innymi malował, miał taką fantazję, ambicję, żeby namalować mój portret nago, więc żeby to zrobić, potrzebował najpierw zrobić mi zdjęcia nago. Więc to była moja pierwsza styczność z nagością przed aparatem. I też wspominam to naturalnie. Był to element gry, zabawy, wspólnej wymiany, więc może to też pozwoliło mi jakoś się z tym oswoić.

No ale to też był Twój partner, więc trochę inna relacja.

No tak, ale czuję, że może właśnie przez to, że moje pierwsze doświadczenie było naturalne, pozwoliło mi później uniknąć oporów czy wstydu. Aczkolwiek też myślę, że to zależy od sytuacji, miejsca, nastroju. Jest wiele czynników, które wpływają na twój emocjonalny stan i wrażliwość w danym momencie.

To czyim pomysłem były kolejne sesje?

To wyszło jakoś tak naturalnie. Mam znajomego, który jest fotografem i też lubi robić nagie zdjęcia. Nie było w tym jakiegoś zamysłu, że teraz konkretnie chcę coś dla siebie zrobić. Ale czuję, że też ten Twój projekt, mimo tego, że pojawił się 2 lata temu, kiedy byłam jeszcze w procesie odkrywania tej swojej nagości i szukania akceptacji i nie wiem czy wtedy bym była w 100% gotowa na tę sesję. Teraz czuję, że tą sesją chciałabym tak naprawdę pokazać ludziom, że to jest coś totalnie naturalnego i ludzkiego, żeby być w tej nagości i naprawdę życzę wszystkim ludziom na tym świecie, żeby szukali tego, tej akceptacji i tej swobody w byciu szczerym ze swoim ciałem. 

Bardzo bym chciała, żeby moi znajomi zobaczyli te zdjęcia, bo myślę, że to jest też jakiś wyraz mnie i nie wiem czy manifest, ale na pewno część tego, co chcę wyrazić, bo czuję, że część mnie ma bardzo mocne połączenie ze sztuką, z tym, żeby wyrażać siebie  jakiejkolwiek formie, a ja mam tę potrzebę w sobie sporą, żeby po prostu otwarcie komunikować, pokazywać to, co jest dla mnie żywe w danym momencie, bo po to jest życie. I przynajmniej na ten moment tak czuję, że chciałabym, żeby ten manifest na temat nagości dotarł do jakichś moich znajomych czy grupy odbiorców, którzy mnie „śledzą”. Że to jest coś zupełnie normalnego, że to trzeba oswajać i bez sensu się z tym chować po kątach, szczególnie, że to ciało i relacja z nim są dla mnie mega istotne, żeby oswajać się z ciałem, żeby było narzędziem do połączenia z drugim człowiekiem, ale też wchodzenia na inne poziomy świadomości, poziomy energetyczne. Myślę, że to jest taka podstawa ta nagość, taki fundament, z którego można potem kontynuować tę przygodę.

Trochę już o tym wspomniałaś, ale czy są jeszcze jakieś inne powody, dla których zdecydowałaś się wziąć udział w Porankach?

No tak jak już po części powiedziałam – wspieram wszystkie inicjatywy, które są pro-nagość, które otwarcie komunikują o tym, że to jest coś normalnego i naturalnego, więc totalnie wspieram tę inicjatywę i chapeau bas, że to robisz, że się angażujesz, bo wiem, że jest to przede wszystkim czas i energia, którą się poświęca jeśli chodzi o takie projekty osobiste, które są stricte z pasji i potrzeby manifestacji czegoś, więc właśnie dlatego. I też czuję, że to nie jest przypadek, że akurat teraz się spotkaliśmy, bo tak jak wspominałam, jestem w podróży eksplorowania ciała na nowo i szukania jeszcze większej akceptacji, jakiegoś takiego totalnego otwarcia się, więc czuję, że ta sesja też może być dla mnie kolejnym etapem w procesie pogłębiania tej akceptacji i świadomego bycia w swoim ciele. I pamiątka będzie. :)

I jak było?

Całe doświadczenie wspominam jako bardzo ciekawą przygodę. To, co zostanie ze mną na długo, to na pewno zaufanie - do swojego ciała i do Ciebie, M. ;) Wiem, że nie jest łatwo realizować swoje marzenia i projekty "osobiste", które angażują innych ludzi, bezinteresownie. Cały poranek jest w mojej pamięci jako bardzo przyjemny proces badania swoich granic, cielesności, odkrywania się powolutku i stawania w swojej prawdzie. Czułam, że z każdą chwilą wspólnego procesu coraz bardziej osadzam się w tej sytuacji i akceptuję siebie z każdej strony, w każdej sytuacji. Też obecność "trzeciego oka kamery", która przecież uwiecznia tę chwilę "forever", zmienia coś w świadomości. Jestem ogromnie wdzięczna, że miałam możliwość udziału w tym projekcie i życzę każdemu, żeby mógł doświadczyć takiego spotkania z nagością osobiście!