S.
W zasadzie z reguły
chodzę nago, bo to jest tak jakby naturalne ubranie. W domu wolę być albo
rozebrana albo jakoś luźno ubrana np. w jakąś sukienkę czy coś, w czym w razie
czego mogę sobie szybko wyjść na dwór. Ewentualnie szlafrok jak jest chłodniej.
Jak jeżdżę na
plenery fotograficzne, czasami mamy pokoje koedukacyjne, to ja tam w zasadzie
od razu mykam nago, bo co? Baby nie widzieli? Nagość jest uniwersalna,
naturalna. Po prostu sobie jest. Ostatnio byliśmy na plenerze w pięć albo sześć
osób w pokoju. Rano wstawałam i jakby nigdy nic sobie łaziłam i się ogarniałam.

Zdarzyło mi się też
np., że pozowałam tuż obok jakiegoś placu budowy w takim pałacyku, który był
odnawiany. I byli tam robotnicy. Po prostu się zapytaliśmy czy nie będzie
problemu, jak będziemy robić takie i takie zdjęcia i tylko prosimy, żeby nie
robić zdjęć komórką i nie przeszkadzać. Zachowali się bardzo grzecznie i nie
miałam z nagością żadnego problemu.

No bo najważniejszy jest
kontekst. Jeśli nikt z tej nagości nie robi czegoś erotycznego, to ona nie jest
erotyczna.
Oczywiście, że tak.
Zawsze tak miałaś? Czy
wcześniej jednak się wstydziłaś?
Ja wiedziałam, że
będę pozować do aktu już jak byłam w liceum. Jeszcze nie byłam pełnoletnia, ale
wiedziałam, że kiedyś będę to jakoś uaktywniać.

Wcześniej tak nie było?
Nie, wcześniej nie.
O.K., czyli od momentu styczności
z fotografią aktu, tak?
Mhm.
To skąd się zatem wzięła fascynacja tym gatunkiem?
Ciężko jakiś taki
początek znaleźć, bo w zasadzie po swoim domu rodzinnym nie biegałam nago, ale
nie miałam problemu ze swoim ciałem i pamiętam, że poznałam takiego kolegę w
liceum, który lubił sobie rysować akty. Bardzo delikatne. Trochę niezgrabnie mu
to wychodziło, ale sobie rysował. I pamiętam, że mu wtedy powiedziałam, że
pozowałabym do takich. Jakoś z tych rozmów wynikło takie postanowienie. Bo
czemu nie? Tak dla siebie.
A jakie było w domu za młodu podejście do tematu nagości?
Raczej takie niby
luźne - w sensie, że nie było nigdy tematów tabu, ale też nikt tak sobie nie
chodził swobodnie.
Wyprowadzka zmieniła Twoje codzienne domowe zwyczaje?
Trochę tak. Z rodzicami
mieszkałam dość długo. Nie miałam swojego mieszania, to wiadomo, że tam się
zachowywałam inaczej i rodzice nie wiedzieli, że pozuję do aktu, a jeżeli
wiedzieli, to nie rozmawiali o tym. W domu nie poszłabym na golasa do kuchni
zrobić sobie kawę przy tacie. Później mieszkałam już z mężem. Jeszcze zanim się
hajtnęliśmy.
I to już było po rozpoczęciu pozowania do aktów?
Tak, bo do aktu
pozuję mniej więcej… uuu! Od 10 lat!
I jak się ma do tego Twój mąż?
Nie miał wyboru, bo
najpierw był akt, a później był on, więc wiedział, co bierze.
Czyli nie oponował?
Nie. Ja myślę, że
nie należy rezygnować z takich rzeczy dla związku, bo dlaczego miałoby się
pozbywać swobody albo miłości do jakiejś dziedziny sztuki?
A pamiętasz jak było za pierwszym razem na sesji z chłopakiem koleżanki?
Pamiętam, że
pierwszy raz pozowałam z koleżanką. Sama nie chciałam.
Z nią? Czy jej?
Z nią razem.
I już w akcie?
Tak, bo z nią się
znałam od… Na zmianę nam robił zdjęcia jej chłopak. Przy niej się czułam
swobodnie.
I nie było jakiegoś kłopotu, wstydu?
Odrobinka jakiejś krępacji była, bo jednak nie chciałam za pierwszym razem zrobić tego sama, ale jak byłam z koleżanką, to jakoś tak gładko to poszło i następna sesja już była solo.
A poza sferą fotografii w takich miejscach jak np. baseny, również nie masz problemów z nagością czy działa to jednak inaczej?
Chodziłam np. na taniec i w szatni nie miałam problemów, żeby się przebrać. Co prawda były tam same kobiety, ale nie wiem czy faceci by mi w ogóle przeszkadzali. Na sauny ani plaże nie chodzę. Nigdy nie próbowałam, więc ciężko mi się do tego odnieść. Ale podejrzewam, że jeżeli gdzieś w okolicy byłaby plaża nudystów, to czemu by się nie wybrać?
A jak jest na tych plenerach
fotograficznych, o których wcześniej wspomniałaś?
Zazwyczaj wtedy i
tak z tymi osobami się znam, bo bywały na wcześniejszych wyjazdach. Zawsze
wychodzę z założenia, że już mnie widzieli i w Internecie i na poprzednich
sesjach, więc nic nowego nie zobaczą. A z resztą większość z nich się już tak
nachapała nagością, że częściej się patrzą w telefon i goła baba nie robi na
nich wrażenia. Nie podchodzą do nagości w sposób seksualny. To na nich nie
działa w ten sposób.
No i to właśnie o to chodzi,
żeby umieć to rozgraniczyć. Małe dzieci jak sobie latają po plaży na golasa, to
instynktownie jest to dla nich naturalne. Dopiero z wiekiem wpaja się nam ten
wstyd i seksualną naturę nagości i często nie potrafimy się już ich wyzbyć.
Pamiętam taką
sytuację dość przykrą z parku jak byłam na spacerze z koleżanką. Była jakaś
rodzinka z dwójką dzieci takich w wieku 5-6 lat. Chłopiec i dziewczynka.
Chłopiec sobie latał w slipkach kąpielowych, dziewczynka też miała jakieś
majtki kąpielowe, ale nie miała góry. I matka jej kazała założyć górę. I
dziewczynka się zapytała, dlaczego ma założyć górę, na co odpowiedzią matki
było „bo tak”.
No właśnie. I później dorastamy
i nie potrafimy rozgraniczyć dwóch odrębnych od siebie rzeczy.
Pamiętam też kiedyś
rozmowę z moją mamą jak pokazywałam jej zdjęcia w przezroczystej sukience, pod
którą nic nie miałam. I mama się mnie pytała dlaczego ja nie mam majtek pod
tym. „No mamo, jakby były majtki pod tym, to byłoby chamsko widać, że są
majtki, a tak nic nie zwraca uwagi”. „No ale co to znaczy, że do porno też będziesz
pozować?” To pytam, gdzie widzi tam porno w ogóle. Trzeba jakoś rozgraniczyć
sztukę od tego. Na razie wpadłam na pomysł, że kiedyś wydrukuję część swoich
zdjęć i porozwieszam tu i niech przyjedzie i niech mi powie w twarz, że to
porno.
A co Twoi znajomi na Twoje
zdjęcia?
Część to po prostu
szanuje. Przeglądają, obserwują i im się podoba to, co robię. Ale zdarzało się
też, że jakieś dalsze znajome pisały do mnie, że fajne te zdjęcia, ale one by
tego nie zrobiły. Nie wiem za bardzo po co to pisały do mnie.
A pytałaś, dlaczego? Wchodzisz
w ogóle w dyskusje na ten temat?
Jak próbowałam się
jakoś dopytać, to nie były w stanie powiedzieć poza tym, że pewnie bałyby się
opinii, albo że nie czułyby się tak dobrze ze sobą. W każdym razie było to o
tyle zabawne, że nie miałam z nimi jako takiego super kontaktu i nagle do mnie
pisały z tym.
A brat wie?
Wie. Nie wiem ile
widział. Na pewno bratowa mu opowiadała, bo ona wie doskonale jakie zdjęcia
robię. Być może nie ogląda dlatego, że wie, że to jego siostra.
Czyli nie przeszkadza Ci to, że
ktoś z Twoich znajomych kto nie wie, może trafić na Twoje nagie zdjęcia?
Nie, absolutnie.
Fajnie. Ale takich osób jak Ty
jest jednak niewiele. Jak myślisz, dlaczego młodzi ludzie mają generalnie duży
problem z nagością?
Wydaje mi się, że z
pokolenia na pokolenie zrzuca się pewne rzeczy. Na przykład moi rodzice są
nadopiekuńczy i pamiętam, że co gdzieś wychodziłam, to „absolutnie nie ubieraj
się wyzywająco, nie maluj, bo sprowokujesz”. Więc przy okazji, może te moje sesje
to też trochę w ramach buntu. W każdym razie z takimi ostrzeżeniami, to myślę,
że może zostawać coś takiego, że później myślisz, że w ten sposób mówisz
społeczeństwu, że jesteś chętna. Albo się wstydzą zwyczajnie. Nie wiem jak u
mężczyzn, ale kobietom się od dziecka mówi, że mają być śliczne, niekoniecznie
mądre… A jak nie są wystarczająco ładne, to gdzie się będą rozbierać?
Aczkolwiek w tej kwestii akurat
jest spory postęp. Męskich aktów jest niewiele, a jak są, to muszą
reprezentować odpowiednią sylwetkę. U kobiet coraz więcej kształtów i rozmiarów
jest już w pełni akceptowanych.
No tak. U mężczyzn
jak już jest model aktowy, to zazwyczaj musi być o wyglądzie greckiego boga.
Co Cię denerwuje w społecznym
podejściu do nagości?
Denerwuje mnie to,
że przykleja się taką łatkę osobom, które się rozbierają do zdjęć. Że się
popisuje, chce pokazać albo wręcz jest chętny. Drażni mnie też np. jak sobie
idę do parku i niektórzy faceci sobie przy 30 stopniach chodzą bez koszulki. No
i dlaczego? Ja też mogę komuś powiedzieć, że mnie to podnieca i co zrobicie?

Nie uwierzą Ci przede
wszystkim.
Ja mam teraz taki
problem, że przez zdjęcia nauczyłam się w ogóle chodzić bez stanika, bo jest mi
tak po prostu wygodniej, ale mam dużo jasnych ciuchów, które są trochę
prześwitujące. I ja bym chętnie w nich chodziła, ale zdaję sobie sprawę z tego,
jakie będą obleśne spojrzenia gdzieś po drodze jeśli nie włożę niczego pod
spód. Bo jakby sobie ktoś zerknął po prostu, to jeszcze spoko, ale czasami
takie spojrzenia są po prostu obleśne.
Ale jednak coraz więcej kobiet
chodzi w ostatnich latach bez staników, co jest pozytywnym sygnałem. Pytanie
tylko czy to pozostanie w sferze letniej mody czy będzie czymś trwalszym i
głębszym, prowadzącym do większej równości.
To prawda. Albo
zbiorowy bunt, który przejdzie do normalności. Swoją drogą myślę, że dużo
kobiet teraz pozuje do aktu w ramach takiego ruchu feministycznego. Żeby zrobić
coś dla siebie, dobrze się ze sobą czuć, żeby zaprzestać takiej nagonki
troszeczkę na to jak baba ma wyglądać.
Trochę też tak było z
koszulkami z odsłoniętym brzuchem w latach dwutysięcznych. Chwilę były i
zniknęły, bo była to tylko moda.
To prawda. W sumie
tak się zastanawiam, że skoro można na plaży za opalanie topless dostać mandat,
to czy jeżeli założę koszulkę, która mocno prześwituje, to też dostanę mandat.
Możesz spróbować jeśli masz odwagę. :)
Ale parę razy na
Instagramie dostałam wiadomość w stylu „hej, fajnie, że robisz coś takiego w
społeczeństwie, które generalnie jest do nagości nastawione bardzo na nie”. Coś
tam jeszcze było i „dziękuję, już nie zawracam dupy” – i tyle. I to jest akurat
bardzo motywujące. Dużo bardziej niż jakieś lajki.
Takie realne światełko w
tunelu?
Otóż to.
A myślałaś już o tym jak
będziesz w przyszłości wychowywać swoje dzieci, jeśli chodzi o kontakt z
nagością?
Raczej próbowałabym
właśnie, żeby one się też do tego przyzwyczaiły, bo ja absolutnie nie uważam,
by czymś złym było widywanie swoich rodziców nago.
Dobrze wspominam jak
z K. pojechałyśmy do Gliwic do znajomego fotografa, a jako, że K. też robi
zdjęcia, to w pewnym momencie po sesji z tym fotografem jeszcze się nie ubrała,
zaczęła robić zdjęcia mi, a wtedy przyszła jego 12-letnia córka, usiadła sobie
z nami i sobie z nami gawędziła.
Wydaje mi się, że takie
swobodne podejście potrafi mocno pozytywnie wpłynąć na dalsze etapy w naszym
życiu.
Ja pamiętam, że u
mnie mama zawsze mówiła, żeby do spania nie zakładać gaci, bo skóra musi
odpocząć.
A to ciekawe. I teraz sypiasz
nago?
Tak. Nie potrafię
zasnąć w piżamce.
Myślisz, że naturalne podejście
do nagości wpłynęło na Twoją samoocenę?
A to na pewno, bo
pamiętam, że kiedyś byłam mocno zakompleksiona, bo jak zaczynałam byłam po
chorobie dużo chudsza niż teraz. Zaskakująco często i od wielu osób słyszałam
wtedy chamskie teksty w stylu „facet nie pies, kości nie lubi” albo do mojego
chłopaka „weź nakarm swoją kobietę”.

Co najgorsze w tę stronę jest
to akceptowalne. Nikt się nie odważy, by zwrócić w podobny sposób uwagę komuś,
kto jest grubszy, ale szczupłemu już można.
Wręcz uważają, że to
komplement… Że ja się pewnie ucieszę. No ale wracając, potem faktycznie jak się
pozowało do zdjęć i czuło swobodnie i widziało jakąś taką akceptację od strony
fotografa, to dodało to jakiegoś pozytywnego dystansu do siebie.
Dlaczego zdecydowałaś się wziąć
udział w projekcie.
K. mi Ciebie i ten
projekt poleciła. A jak ktoś jest polecany i zdjęcia mi się podobają, to bardzo
chętnie. W ogóle bardzo mi się podoba to, że ten projekt jest tak naturalny, bo
ja lubię takie naturalne, niewymuskane zdjęcia. A jak mogę to jeszcze zrobić w
domowym zaciszu, to już w ogóle! Jeśli choć jednej osobie uda się zmienić w ten
sposób myślenie, to już w ogóle będzie sukces!