M.

Czym dla Ciebie jest nagość?

Mam do niej różny stosunek, zależnie od kontekstu. Chyba tak jak większość osób. Bo gdy rozmawiamy o nagości w kontekście Twojego bloga, to te nagie poranki to coś, co jest moim stałym elementem każdego dnia. Nie myślę o tym. W tym się zawiera też potrzeba swobody i odstresowania. Jestem świadoma tego, że mam na tyle spięte ciało, że nie chcę się wkładać w ubrania, staniki. Mam tę “chwilę” między łóżkiem, kuchnią i łazienką, w której chcę i mogę dać jeszcze swojemu ciału wytchnienie, choć myślami już jestem w drodze do pracy lub szkoły. Jeżeli mam wolne, to chcę dłużej pobyć w takiej strefie, że jestem sama i robię te wszystkie rzeczy i nic nie jest zależne od innych ludzi, więc ta nagość, to jest coś, o czym w ogóle nie myślę. Ale głównie to jest komfort.


Skąd Ci się to wzięło? Tylko poranki są u Ciebie swobodne?

To zależy od planu dnia. Najczęściej przebieram się, rozbieram rano i wieczorem. Wydaje mi się, że dla np. osób, które się malują, robią poranne zabiegi pielęgnacyjne twarzy - wygodniej jest to robić bez np. bluzki, bo coś ci się może ubrudzić. W okresie kiedy mieszkałam sama nigdy nie miałam takiego momentu, żebym będąc nago poczuła się jakoś głupio - w stylu „może byś się ubrała?” lub po prostu zwróciła na to uwagę. Nigdy tak nie było. Na pewno to się dzieje na jakichś kilku warstwach, etapach i jest procesem. Nie wiem dokładnie, co i kiedy mi się porobiło w mózgu, że akurat ta rzecz została uznana za naturalną. Jak mieszkałam z rodzicami, to robiłam jakieś dziwne rzeczy w stylu przejścia nago z łazienki do swojego pokoju jak czegoś zapomniałam i nigdy nikt mnie nie zauważył. Przez cały okres dzieciństwa i dojrzewania byłam wychowywana w poczuciu wstydu. Przyszedł w końcu moment, w którym zaczęłam być tego świadoma i się buntować. A teraz to już nie jest bunt.


A jak było w tej kwestii w domu podczas dorastania?

Mój dom jest dość typowy. Katolicka rodzina, mocny patriarchat, schemat ról, brak dyskusji, przemocowy język, obcość. Siedź prosto, spódnica do kolan itd.


Czyli nastąpiła u Ciebie zmiana o 180 stopni?

No tak, ale nawet nie pamiętam w jakich latach to było. Ja lubię wszystkie doznania empiryczne. Muszę sama wszystkiego dotknąć, powąchać, polizać, spróbować albo coś wykorzystać. Po prostu mieć nowe doświadczenie. Wiem, że fascynowałam się nagością od dziecka. Nie jestem w stanie opowiedzieć o swoich procesach poznawczych dogłębnie. Pamiętam, że jak byliśmy dziećmi, to ja i moje rodzeństwo kąpaliśmy się we trójkę w jednej wannie. Byliśmy dziećmi, więc tak mogliśmy, ale głównie tak było taniej.


No tak, bo wtedy ta nagość jest jeszcze całkowicie naturalna i pozbawiona kontekstu seksualnego.

No tak. Z psychologicznego punktu widzenia wydaje mi się, że zaczynamy budować jakieś przekonania o sobie i o własnym ciele dopiero później w jakimś poważniejszym wieku. Bo oprócz tych wszystkich kąpieli i zabaw nago jako dziecko, to rzeczywiście potem zaczęłam się jakoś zakrywać, ubierać.


Pamiętasz jak było pierwszy raz, kiedy na sesji musiałaś być naga?

Pamiętam, że próbowałam ukryć to, że jestem zestresowana. Grałam taką osobę, która się nie stresuje. Pamiętam, że moje nastawienie było takie „ja się rozbiorę, a ty mi powiedz, co ja mam zrobić” – żeby nie zawieść fotografa. Pierwsza sesja to było spotkanie z koleżanką, którą poznałam na Tumblr.


A już przed tymi pierwszymi sesjami miałaś taką domową swobodę nagości czy dopiero od czasów sesji?

Nie, już przed. Sesje nie były dla mnie punktem zwrotnym. To był po prostu jakiś kolejny etap w moim życiu. Zawsze chciałam brać udział w sesjach zdjęciowych, ale nikt mi tego nigdy nie zaproponował. Obca dziewczyna po prostu napisała, że szuka chętnej osoby i nie musi być to model/modelka, więc się zgłosiłam. Bardzo podobały mi się jej zdjęcia. Ta nagość na zdjęciach jest jakąś moją kreacją, którą sobie wytworzyłam. Jest zawsze w jakiejś konwencji. A jak sobie siedzę w domu, to ona przychodzi zupełnie naturalnie.


Ale w rodzinie nagość nie występowała w ogóle?

Nie, nie. Mogę iść z rodziną na plażę i założyć kostium jaki chcę i nikt się nie będzie na mnie gapił, komentował, ale to jest dla nich po prostu jakiś przyjęty standard: kostiumy kąpielowa są zarezerwowane na plaże, dziwnie by się patrzyli jakbym miała skafander. I nie tylko oni. Tak po prostu jest z ogólnie przyjętymi normami. Gdy moja mama słyszy, że idę na sesję zdjęciową, to mówi „no dobra, tylko jakąś normalną” i pyta czy będzie naga. Zwykle okłamuje ją, mówiąc, że nie.


A czy po drodze dochodzenia do tej świadomości ciała i w dorosłość miałaś styczność z nagością innych ludzi w takich sytuacjach jak szatnie, baseny itp. i czy pamiętasz czy był to wtedy dla Ciebie jakiś szok?

Raczej nie. W 2 klasie podstawówki mieliśmy przez rok obowiązkowe zajęcia na basenie, ale wszystkie dziewczyny zachowywały się tak samo - zakrywały się  w szatniach. No i okej.  W liceum i podczas studiów jeździłam z ciocią na zajęcia z aqua areobiku. I dziwnie mi było w towarzystwie tych starszych kobiet, które czuły się tak swobodnie pod prysznicami. Bo lepiej się umyć z tej chlorowanej wody nago. Ostatecznie stwierdzałam, że „dobra, chuj, zdejmuję to wszystko, bo nie umyję się tak dokładnie w jednoczęściowym kostiumie”. Babki po sześćdziesiątce dodały mi sporo odwagi i chwała im za to. Czasami też, jest mi głupio się odwrócić i być przodem do osób, bo np. ktoś mi się podoba estetycznie, albo podoba mi się jego ubranie czy akcesoria czy pies na rękach –  lubię się patrzeć na ludzi i wiem, że gapienie się jest naturalne, ale zarazem nie lubię się gapić, bo ktoś może się wtedy źle poczuć i ja też nie lubię czuć na sobie wzroków obcych osób. No nie wiem, to jest ślepy zaułek.


A na saunie kiedyś byłaś?

Byłam, ale zwykle byłam sama.


Czyli w takich miejscach publicznych jeszcze za często nie dzieliłaś swojej nagości z nagością innych ludźmi?

No nie. W sensie jak jestem w związku, to spoko, ale np. nie byłam na plaży nudystów, choć zawsze chciałam być. Mam nadzieję, że uda mi się tam pojechać. Wydaje mi się, że 2018 rok był przełomowy, bo pamiętam, że wtedy wyjechałam z przyjaciółmi nad jezioro i był taki moment, że… no bo ja jestem taka trochę „kozak w necie, pizda w świecie”, ten typ,  i tak je wtedy popchnęłam do pomysłu, że w sumie to nikogo nie ma na tej plaży (a słychać było, że ktoś jest dalej) i ja byłam taka „dobra, to wykąpiemy się nago w wodzie!”. I pamiętam, że jedna z przyjaciółek powiedziała „no dobra, to się rozbieraj”. I ja zaczęłam panikować – że ok, ale gdzie zostawimy ubrania? Jak blisko wody? A co, jak ktoś przyjdzie? To jak się zachowujemy i co robimy? A ona powiedziała „daj spokój, rozbieraj się” i już weszła do tej wody.




Czyli to ona dała ci przykład,  choć to był Twój pomysł?

Taak. Myślałam, że będę w tym bardziej śmiała, a zaskoczyło mnie budowanie planu B i zastanawianie się „co jeśli?” (trzeba zaznaczyć to, że nie była to prywatna plaża, tylko plaża otwarta, zaraz przy drodze).  W większości moich sytuacji przeważa ta ostatnia myśl przed decyzją pt. „no dobra, jebać”.  Weszłam do tej wody i było suuuuuper. Pływanie nago to jedno z najpiękniejszych uczuć. Teraz nawet jak o tym myślę, to jest mi miło.  I po tym pierwszym razie już później szukaliśmy plaż właśnie pod kątem tego, by móc się tak pokąpać.


Czyli wspominasz dobrze?

Tak! Ja już zapowiedziałam, że musimy tam pojechać w tym roku, więc znowu będą nagie kąpiele.

Jak byłam w związku, to pamiętam, że z ostatnim chłopakiem brałam wspólnie prysznic i kąpaliśmy się razem w wannie. Wcześniej tak nie miałam z żadnym innym mężczyzną. I to też była bardzo miła zmiana i też w 2018 roku.



Myślisz, że to postrzeganie nagości w taki luźniejszy sposób będzie się zmieniać w mentalności młodych ludzi?

Wydaje mi się, że najwięcej wiedzy czerpię z obserwacji i doświadczeń, ale trudno mi określić czy to się będzie zmieniać, bo za dużo widzę skrajności w tym społeczeństwie. Jak obserwuję swoje siostry cioteczne, kuzynów, kuzynki, ich dzieci, to zastanawia mnie bardzo to pokolenie, które jest po nas. Bo ja się wychowałam bez Instagrama i ja nie widziałam, jak wyglądają moi rówieśnicy za granicą (czasy podstawówki). Teraz widzę dziewczyny po 10 lat, które malują sobie brwi i zakładają chokery, bo może obserwują w mediach społecznościowych Ariane Grande. Patrzę czasem na nie i zastanawiam się, czy one wiedzą, że choker to coś co jest częścią kultury BDSM. Teraz każde dziecko ma dostęp do tego wszystkiego – Instagram, Facebook, Tik-Tok. Zastanawia mnie to, jakie to pokolenie będzie. Niby są te kontrole rodzicielskie, ale mówimy o otwartości, komunikacji i dostępności do rzetelnej wiedzy, edukacji seksualnej. I z jednej strony mamy więcej ekspozycji i akceptacji w stronę cielesności, a z drugiej obecny rząd, kulturę gwałtu, niewprowadzone ustawy o edukacji seksualnej. Z jednej strony społeczeństwo widzi zmiany i je absorbuje, mamy dostęp do Internetu, a z drugiej żyjemy w państwie, w którym nie ma poprawnej edukacji seksualnej, cenzuruje się treści, media. Wydaje mi się, że nie mówię nic nowego w tej sprawie. Każdy widzi jak jest. Nie wiem…


Co sądzisz o podejściu do nagości w Polsce?

Jest taki fanpage „seksizmu naszego powszedniego” i o tym głównie myślę, kiedy ktoś mówi o nagości w Polsce. Jest kilka postów dziennie i one są dla mnie cholernie dołujące albo przykre. Pierwszy moment to jest takie niezrozumienie. Ale potem czaję skąd się to bierze. Tam są screeny z forów internetowych albo z reklam w telewizji lub przy drodze. Ostatnia kampania LG z jakimś youtuberem, który zrobił dziewczynie zdjęcia pod sukienką od dołu. Oglądam ten fanpage i obawiam się tego, gdzie żyję. Naga kobieta reklamująca opony. Seksualizujący i uprzedmiotawiający kontekst. Jesteś obiektem, trochę produktem. Nie wiesz, co będzie jak wyjdziesz na miasto w krótkiej sukience. Ja dobrze się czuję w rzeczach odsłaniających, ale np. jak jest ciepło i wychodzę w krótszej sukience, to zabieram w plecaku spodnie z obawy, że ktoś może chcieć mnie zgwałcić, plus gwizdek, gaz pieprzowy, klucze na smyczy (!), plastry i octenispet. Ja jestem dla siebie obrońcą i pomocą. Nie przypadkowi ludzie czy policja. Kobiety są wkładane w konstrukcje patriarchatu, nie z własnej woli i przymuszane do nie “wyróżniania się”. Plus dyskryminacja, przemoc, matki polki etc. Nie możesz się za bardzo odsłonić albo w “złych okolicznościach”. Twoje odsłonięcie zresztą zawsze już tworzy “złą okoliczność” Wiesz, takie typowe rzeczy.



Co Cię przekonało do wzięcia udziału w projekcie?

Lubię nowe rzeczy. Z założenia projekt miał być naturalny i to wszystko u mnie się kliknęło. To nie jest ubieranie się w dziwne stylizacje i robienie póz, tylko leżenie sobie nago, potem wstawanie,  rozbieranie się z piżamy itd. Wiedziałam, że mniej więcej spędzę dzień jak każdy inny. Podobało mi się założenie Twojej propozycji. Koncepcja bloga jest naprawdę ujmująca i podoba mi się estetyka nagich zdjęć. Sama bardzo lubię oglądać akty. Na początku myślałam, że nie potrafię być częścią takich projektów pod szyldem ciało pozytywności itd. Nie przepadam też za pewnymi Instagramowymi polskimi influencerami/kami w tej dziedzinie. Czasem się zastanawiam, jak jeden post może kogoś przekonać i naprawić mu życie, ale wydaje mi się, że jak coś jest złożonym projektem, tak jak ten blog, który zbiera sporo osób, to może gdzieś będzie jakieś zdanie albo czyjaś historia, która do kogoś trafi. I to jest super. Przeglądałam tego bloga i z jednej strony czytałam o tym, że nagość jest taka normalna i naturalna i ja byłam taka „no, raczej!”. Byłam wręcz poirytowana, że trzeba wciąż ludziom mówić i przypominać, że to jest zwyczajna rzecz. Potem zaczęłam to bardziej rozkminiać i fakt - to jest normalne w określonych kontekstach, ale wymaga jakiejś dojrzałości, odpowiedzialności lub dorosłości. Wydaje mi się, że ten blog jest kompletny i wszystko do siebie pasuje i to mnie ujęło. Ja wspieram te nurty, ale jakoś się nie do końca w nich odnajduję. Nie wiem, jak dotrzeć do ludzi z czymś, co wydaje się dla mnie totalnym banałem.